Forum YAOI-www.anakirika.fora.pl Strona Główna
YAOI-www.anakirika.fora.pl
Yaoi i jeszcze raz Yaoi~! =]
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum YAOI-www.anakirika.fora.pl Strona Główna
Forum YAOI-www.anakirika.fora.pl Strona Główna Free Wesołych Świąt [opowiadanie yaoi by Jumi-chan]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pią 17:59, 24 Lis 2006
Autor Wiadomość
Jumi-chan
Dorei


Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cephiro

Temat postu: Wesołych Świąt [opowiadanie yaoi by Jumi-chan]
Chrno:



Wygląd:
Chrno to młodzieniec o krwistoczerwonych oczach. Jego spojrzenie jest przenikliwe, aczkolwiek ukazujące powagę i nabytą życiową mądrość mimo tak młodego wieku. Włosy jego mienią się barwami szkarłatu i są subtelnie upięte w zgrabny warkocz . Delikatne refleksy rozświetlają i tak jasną karnację, nadając mu niewinny wygląd. Chłopak jest szczupłej i niewielkiej postury. Nie należy do najwyższych przedstawicieli swej rasy, jednak taka prezencja spotyka się z dużą aprobatą i dobrym pierwszym wrażeniem ze strony nowo spotkanych osób. Najczęściej preferuje noszenie czerwonego ubrania oraz rubinowej opaski na czole.

Charakterystyka:
Chrno jest demonem i osobą nad wyraz przyjazną. Bardzo ceni sobie wszystkie istoty. Czasem bywa nieśmiały i łatwo go onieśmielić. Jego niezbytna rozważność i błyskotliwość, rekompensuje mu wielkie serce i otwartość na świat oraz sprzyjające szczęście. Przepięknie gra na lirze oraz flecie. Kocha śpiew i taniec.

Raphel:



[brak opisu]


Dedykacja:

Dedykuje to opowiadanie kochanej Kamisi, dzięki której powstało to opowiadanie. To ona umożliwiła nam stworzenie tak pięknej i wzruszającej historii uczucia wiążącego Chrno i Raphela.


"Wesołych Świąt"

-Raphel... Raphel! Obudź się!

Chłopak powoli otworzył oczy i ujrzał nad sobą uśmiechniętego demona, który najwyraźniej nie chciał pozwolić mu spokojnie spać.
- Co się dzieje mały? Czemu mnie budzisz?
- No jak to czemu... za dwie godziny mamy iść do Flavii, prawda? Poza tym mieliśmy jeszcze zawiesić gwiazdkę na choince...
- Ano tak... zapomniało mi się. Już wstaje, wstaje.

Raphel ściągnął z siebie koc i wyciągnął się, ziewając przy tym przeciągle. Rozejrzał się po pokoju. Za oknem widać było, jak biały puszek swobodnie opada na przykrytą zimą ziemie. Założył na nogi kapcie i wstał, a mały demon przylepił się do niego jakby nie widział go przez dobre kilka lat. Młodzieniec uśmiechnął się i pogładził go lekko po głowie.
- Jak będziesz się tak do mnie kleił, to do jutra się nie wyrobimy.

Zaśmiał się cicho.
- Dobrze... ja pójdę po gwiazdę a ty przynieś drabinę! Hihi...

Chrno pognał do góry po schodach. Raphel patrzył na niego nieco zdziwiony. „Po co drabina” pomyślał. Sam zaś stanął tuż pod choinką przyglądając się jej bacznie. Obszedł ją naokoło, obserwując piękne wiszące ozdoby, które razem z maluchem wieszali jakieś 3 godziny temu. Uśmiechnął się do siebie. Kochał patrzeć na radosnego demona, a wspomnienia jego szczęśliwego pyszczka napawały go szczęściem. Czekał na niego, a z niecierpliwości instynktownie zaczął przytupywać nogą. W końcu chłopak zbiegł po schodach, trzymając w ręku srebrną gwiazdę. Stanął obok niego i wyszczerzył ząbki.
- Czemu tak długo? Zdążyłem się za tobą stęsknić.
- Nie przesadzaj, nie było mnie tylko 5 minut... no może więcej, ale to tylko dlatego, że nie wiedziałem gdzie schowałeś tą gwiazdę i musiałem pół strychu przeszukać!
- Oj mały, już nie złość się tak na mnie...
- No nie wiem...

Chrno założył ręce udając wielce obrażonego, na co drugi chłopak przytulił go mocno do siebie i pogładził lekko po głowie.
- No nie dąsaj się tak, tylko wskakuj mi na ramiona i zakładaj gwiazdę, bo zaraz będziemy się zbierać.
- No dobrze hihi...

Raphel wyciągnął ręce i złapał w pasie chłopaka. Potem powoli podnosił go, tak ,by ten mógł mu stanąć na obojczykach. Gdy już Chrno znalazł się na jego barkach, Blondyn złapał go za nogi by nie upadł, a mały demon w tym czasie zawiesił gwiazdę. Wyglądała prześlicznie na samym szczycie zielonej i pachnącej lasem choinki. Raphel ściągnął z siebie chłopaka i postawił na ziemi.
- Spójrz... jest śliczna nie uważasz? Hihi...
- Tak bardzo piękna, ale myślę, że nie czas na pogaduchy tylko trzeba w końcu się zebrać i iść.
- Co racja to racja...

Oboje skierowali się w stronę swoich pokoi. Chrno założył na siebie biały golf i do tego czarne jenasy. Natomiast starszy młodzieniec przywdział jasną koszulę i eleganckie spodnie od garnituru, a na to czarowny zapinany sweter, który bardzo wysmuklał jego sylwetkę, nadając jej smaczny wygląd. Rubinooki, ruszył w kierunku salonu ich przytulnego domku. Tam już czekał na niego Raphel, bawiący się z nudów poduszką.
- O już jesteś. No to nic, wychodzimy.

Wstał i w korytarzu zaczął ubierać buty, kurtkę i szalik. Spojrzał na małego demona, który również przywdziewał odzież zimową.
- Chrno, kochany... gdzie ty masz szalik?
- Eeee... no bo ten... to było... eeee... zgubiłem. ^ ^”
- Ubieraj zatem mój.
Mówiąc to ściągnął swój szalik i okręcił go wokół szyi Chrno.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale i już maszeruj.

Uśmiechnął się i otworzył drzwi przed nim, przyglądając się jak demon wychodzi. Sam ruszył dopiero po nim, zamykając dom na klucz.

Śnieg gęsto sypał z nieba i tworzył coraz grubszą warstwę białego puchu na ziemi. Wokół już prawie całkowicie panował mrok. Z prawie każdego mieszkania światła wypadały z okien, pozostawiając jasne ślady na fragmentach podwórek. „Znów będę się nudzić... a miałem takie ładne plany na spędzenie świąt... ehhhh...” pomyślał Raphel i się nieco rozmarzył. Nawet nie spostrzegł, że śnieżna kula lecąca wprost na niego rozbiła się o jego długi do kolan ciemny płaszcz. Rozejrzał się wyrwany z zamyślenia.
- Raphel?

Chrno przekręcił głowę w figlarnym zdziwieniu, jednak po chwili zaczął uciekać, dając w ten sposób znak młodzieńcowi by ten go gonił. Jednak on tylko ziewnął przeciągle, zasłaniając dłonią usta. Nie lubił jak ktoś go budził, bo później był przez pół dnia senny.

W końcu doszli do zamierzonego celu. Chrno cały czas się uśmiechał i co chwile zerkał na Raphela. Wyciągnął rękę i nacisnął dzwonek. Ku ich zdumieniu w bardzo szybkim czasie drzwi się uchyliły, a w nich stanęła Flavia.
- Wchodźcie... wszyscy czekają tylko na was.
- To wszyscy już są? Wydawało mi się, że to my będziemy przed czasem...
- Widocznie źle ci się wydawało. Właźcie.

Głos Flavii jak zwykle nie był miły ani ciepły, a wręcz przeciwnie zimny i groźny. Raphel i Chrno posłusznie weszli do domu, przekraczając jego próg. Rozebrali swoje kurtki i ściągnęli buty. Następnie ruszyli tuż za właścicielką domu do salonu.

Wyglądał fantastycznie. Stół był wykwintnie zastawiony, a olbrzymia choinka w kącie robiła imponujące wrażenie. Na ścianach wisiały złote łańcuchy, przybrane w zielone szpiczaste liście. Wszędzie unosił się tak samo głośny gwar rozmów, jakby nikt nie zauważył wejścia nowych gości. Raphel od razu spostrzegł, że w górze, na bogato zdobionym srebrnym żyrandolu, zawieszona była gałązka jemioły. Chciał to wykorzystać by obdarzyć swą ukochaną osobę długim i namiętnym pocałunkiem, ale Flavia uprzedziła go przed tym swym zwykłym zajadłym spojrzeniem. Oboje usiedli na swoich miejscach. Na uroczystej kolacji była jeszcze De Corte, ValGarv i kilka innych znaczących coś dla Flavii osób. Gospodyni domu klasnęła dwa razy w dłonie, a na stole pojawiły się cudownie pachnące przysmaki wszelkiego rodzaju.
- Życzę wszystkim smacznego... no i oczywiście pogodnych i wesołych świąt!

Jej głos jeszcze nigdy nie zawierał nutki takiej sympatii, co wielce zdziwiło większość osób, ale nie chcieli się nad tym długo zastanawiać, tylko chwycili sztućce w ręce i z zapałem zaczęli jeść. Brzękowi naczyń towarzyszyły rozmowy na liczne tematy. Jedyną osobą, która nawet nie ruszyła posiłku był Raphel. Siedział oparty na ręce i dłubał widelcem w talerzu, symulując jedzenie. Demon od razu spostrzegł jego nieco przygnębioną minę i sam posmutniał. Jednak nie chciał go męczyć swymi pytaniami na temat tego co mu jest i co go tak bardzo dręczy. A on? On po prostu nie umiał się znaleźć w tym towarzystwie, wolałby być sam na sam ze swoim małym Chrno, ale niestety teraz nie mógł nawet myśleć o takiej ewentualności.

Minęło sporo czasu, zanim wszyscy dokończyli jeść. W końcu Flavia wstała i klasnęła w dłonie, a kolacja tak szybko jak znalazła się na stole tak zniknęła z niego, a na jej miejscu pojawiły się różne słodkości: ciasta, babeczki, pierniczki. Było tego tak wiele, że wybór czegokolwiek sprawiał duży problem.
- A teraz to na co tak bardzo co niektórzy czekali.... prezenty...

Chrno poruszył się nerwowo. To były jego pierwsze prawdziwe święta i jego entuzjazm w tym momencie sięgał zenitu. Wyszczerzył radośnie ząbki do Raphela, na co ten zmusił się do odwzajemnienia uśmiechu. Jednak nie wyglądał to za bardzo przekonująco.
- Jako, że najmłodszy tutaj jest Chrno, ma on prawo według naszego zwyczaju, przydzielić każdemu należną mu paczkę.
- Naprawdę? Mogę to zrobić?!
- Ależ oczywiście... proszę...

Wskazała ręką na paczuszki ułożone pod choinką, która teraz zabłysła jasnymi światełkami w kolorze fioletu. Demon poderwał się tak szybko z krzesła, że o mało co się nie wywrócił. Schylił się po jedną paczkę, ale nagle złapał się za głowę i z impetem runął na ziemie. Raphel wstał jak najszybciej i skoczył do malucha biorąc go w objęcia. Flavia podniosła jedną brew w widocznym zdziwieniu, a wrażliwa De Corte zasłoniła ręką usta.
- Spokojnie nic mu nie będzie – rzekła błękitnowłosa – pewnie tylko zemdlał. Raphel zanieś go do mojej sypialni i tam połóż. Idź schodami do góry, pierwsze drzwi na lewo.

Wystraszony Raphel podniósł chłopaka i idąc powoli zaniósł go na samą górę. Nie mając wolnej ręki, nogą otworzył wcześniej uchylone drzwi. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Było bardzo przytulne. W kącie stało olbrzymie łóżko, a na nim błyszcząca granatowa pościel. Na środku podłogi znajdował się puszysty jasny dywan a obok niego miękka kanapa. Jedynym tutejszym źródłem światła był kominek, w którym radośnie tańczyły jasne płomienie. Chłopak podszedł do posłania i ułożył na nim demona, przykrywając go kołdrą. Przyjrzał się jego twarzy. Ta zaś nie wyrażała żadnych innych uczuć prócz spokoju i neutralności. Raphel zaczął delikatnie głaskać go po głowie.
- Wszystko będzie dobrze mój mały, zobaczysz... pewnie się przemęczyłeś czymś dzisiaj...

Jego wzrok mimowolnie powędrował w kierunku ognia. W jego oczach odbijało się jego jasne światło. Bardzo podobał mu się ten widok... taki kojący i ciepły...

Nagle poczuł jak jego szyję oplatają czyjeś ręce i ciągną go ku sobie. Odwrócił swój wzrok na Chrno, który uśmiechał się promieniście, aczkolwiek nieco tajemniczo.
- Chrno! Już wszystko z tobą w porządku? Dobrze się czujesz? Nic ci nie jest?
- Mnie nic nie było... udawałem...
- Co? Bardzo mnie wystra...

Nie zdążył dokończyć zdania... urwał, gdy chłopak zamknął mu usta czułym i bardzo namiętnym pocałunkiem. Przymknął nieco oczy oddając się fali rozkoszy, ale chwilkę później oprzytomniał.
- Powiesz mi dla...

Kolejny gorący i czuły pocałunek. Jednak z tym już nie miał zamiaru walczyć. Nie wyczuwając oznak sprzeciwu demon objął szyje Raphela ramionami i przyciągnął go do siebie tak mocno, że tamten musiał się na nim położyć, przyciskając go sobą do łóżka. Rubinooki wplótł swoje delikatne dłonie we włosy blondyna. Młodzieniec musiał przyznać, że pieszczoty palców chłopaka sprawiają mu coraz większą przyjemność. Dotyk jego wrażliwej skóry był bardzo miły. Ich gorące ciała dzieliła jedynie bariera ubrań i pościeli, którą przykryty był bordowooki. Jednak czy tak naprawdę najważniejszy był tylko sex? Nie... dla nich liczyło się wyłącznie uczucie, którym darzyli siebie nawzajem... miłość... największy z cudów tego świata. Tajemniczy i nieodgadniony nawet przez najmądrzejszych. Wieczna zagadka, która przez swą enigmatyczność była tak wyjątkowa, wielka i... piękna...

Raphel znów zatopił się w pełnym uczucia spojrzeniu ukochanego. Jego niezmiernie śliczna buzia i zmierzwione kosmyki dodawały mu uroku. Znajomy uśmiech pojawił się na twarzy jasnowłosego, co wywołało przepływ dreszcz przez ciało młodszego chłopca. Pochylił się i musnął ustami jego szyję. Kolejnymi przyjemnościami jakim się oddał było objęcie chłopca i składanie dalszych pocałunków na jego ustach, karku i barkach, które stopniowo odsłaniał zsuwając przeszkadzający mu golf. Poczuł na swej gorącej skórze drobne palce, które stopniowo po raz kolejny pieszczotliwie wtapiały się w jego włosy, co sprawiało, że skupił się już tylko na swoim ukochanym, na dawaniu mu rozkoszy i czerpaniu jej. Ujął głowę demona w dłonie i opuszkami palców zaczął delikatnie gładzić jego policzka, które pokryły się nieznacznym rumieńcem. Niewątpliwie dodawał mu on nieodpartego uroku. Z jego ust wydobywał się cichy, aczkolwiek szybki oddech, a oczy czuło spoglądały spod przymrużonych powiek na blondyna. To wystarczyło, żeby starszy zaczął tracić nad sobą kontrolę. Jego zmysły zdawały się wyciszać, a ich czujność słabnąć. Całkowicie oddał się uczuciu, które od początku poznania małego demona nim targało. Jeszcze przez długi okres czasu pieścił jego ciało i obdarowywał pocałunkami, najczęściej długimi i namiętnymi, ale też delikatnymi i subtelnymi.

Po jakimś czasie opadł w ramiona Chrno, podpierając się na łóżku rękami, aby go nie przydusić. To było raczej instynktowne zachowanie, gdyż jego umysł całkowicie był skupiony na odczuwaniu przyjemności. Położył się obok ukochanego i wsunął ramię pod jego głowę, a mały wtulił się w niego. Raphel czuł jak szkarłatne włosy subtelnie opadają na jego rękę. Westchnął cicho.
- Raphel?
- Tak mój mały?
- ........Wesołych Świąt.
Uśmiechnął się, gdy Chrno spojrzał na niego.
- Wesołych Świąt mój mały... Wesołych Świąt.

Godzinę później drzwi do pokoju otworzyły się. W nich pojawiła się Flavia, a tuż za nią De Corte. Już chciała coś powiedzieć, gdy zobaczyła śpiących i słodko wtulonych w siebie chłopców. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. De Corte podeszła bliżej i również rzuciła okiem na zakochanych młodzieńców.
- Wreszcie Raphel znalazł to, co całe życie poszukiwał... prawdziwą miłość.
- Taaak... – odburknęła cicho Flavia, a na swej twarzy wystąpiła kolejna oznaka radości.
- Co mówiłaś?
- Nie nic... nie ważne... chodźmy stąd i zostawmy ich samych...
- Też tak myślę...

Obie dziewczyny opuściły pokój, zamykając za sobą drzwi.

Powieki przysnuwające rubinowe oczy powoli się otworzyły i spojrzały na blondyna.
- Kocham cię... kocham cię ponad życie...


The End

Story by: Jumi-chan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Nie 21:20, 26 Lis 2006
Autor Wiadomość
TeenBoy
Neko Miko


Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraj kwitnącej wiśni ;)

Temat postu:
Cudowne.... aż mi łezki popłynęły sam marze o czymś takim z moim kociakiem, ale zapewne te święta spędzimy oddzielnie Sad

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Wto 7:53, 28 Lis 2006
Autor Wiadomość
Jumi-chan
Dorei


Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cephiro

Temat postu:
Jeeeej cieszę się, że ktoś wogóle zainteresował się moim opkiem, bo szczerze nie jestem najlepszą pisarką... a jeszcze jak przy tym ci łezki poleciay to oznacza, że jesteś bardzo wrażliwy... ato bardzo dobra cecha ^^ szczerze dziękuje :*

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Regulamin